Ostatnio sporo czasu zajęło mi tworzenie oryginalnego zestawu drewnianych książek, które okazały się być dla mnie niemałym wyzwaniem... Zmobilizowała mnie moja znajoma Ela z Poznania i jednocześnie stała się współautorką projektu.
Bałam się troszkę, że nie sprostam temu zadaniu. Poprosiła o zrobienie szkatułek, które miałyby przypominać książki i przy okazji zdobić jej blat kuchenny.
Planowo książki mają służyć jako pudełka na herbaty ekspresowe. Musiały też kolorystycznie pasować do kuchni- ważne było wykorzystanie odcieni bieli, czerni i szarości.
Na bieżąco wymieniałyśmy się pomysłami.
Postanowiłam zrobić coś innego niż zwykle w stylu vintage. Zakupiłam nowe szablony, stemple silikonowe, mgiełki. Serwetki nakładałam techniką decoupage.
Na pierwszy rzut oka rzucają się motywy ze słodkimi dziećmi i duże ornamenty szablonowe.
Napisy w postaci pisma pisanego wykonałam za pomocą stempli. Grzbiety miały pasować stylem do reszty i zawierać cytaty, które zażyczyła sobie Ela. Do tego celu wykorzystałam materiały do transferu. Złote myśli przetransferowałam z druku na drewno.
Każda z książek posiada ciekawe wnętrze. Ozdobiłam je za pomocą przepięknych papierów do scrapbookingu.
W momencie, gdy myslałam, że już prawie koniec padł kolejny pomysł Eli... kartki.
Nie miałam zielonego pojęcia jak to zrobić. Jednak poszperałam troszkę w świecie wirtualnym i znalazłam podpowiedź na stronie inspirello.pl. Potrzebna mi była spora ilość pasty strukturalnej. Zrobiłam mały myk z pastą, widelcem i grzebieniem w roli głównej. Tak właśnie powstało złudzenie kartek, które później postarzałam za pomocą mgiełek.
Na innych blogach dziewczyny używają grzebyka zrobionego z wykałaczek i patyny. Bałam się użyć patyny, bo moja pasta miała konsystencję dość elastyczną i rozciągliwą jak pianki do jedzenia dla dzieci. Gdzieś wyczytałam, że nie wszystkie pasty wchłaniają patynę. Dla bezpieczeństwa mojej pracy i efektu starych kartek wolałam użyć trzech odcieni mgiełek złotej, czarnej i brązowej.
W najbliższym czasie postaram się opisać książki bardziej szczegółowo, bo każda na swój sposób jest wyjątkowa.
Praca nad książkami kosztowała mnie sporo czasu i cierpliwości. Bardzo ciekawa byłam efektu końcowego. W trakcie pracy wpadały mi do głowy nowe myśli i przy okazji Ela dorzucała swoje pomysły. Wszystkie detale starałam się dopracować idealnie. Czasem było pod górkę. Ryzykowałam tworzeniem kartek z pasty, bo wcześniej tego nie robiłam, transferów też troszkę się obawiałam. Całe szczęście nie schrzaniłam szkatułek i wszystko poszło zgodnie z planem.
Teraz wiem, że warto było podjąć się temu zadaniu.
Wspólnymi siłami udało się nam stworzyć coś naprawdę niepowtarzalnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz